poniedziałek, 17 czerwca 2019

Tour de Pologne

Chociaż my nie przejechaliśmy 1200 km to nasz wynik również jest imponujący.
Ale od początku...
W sobotę 8.06 o godzinie 10:00 zebraliśmy się przy naszej harcówce. Każdy z nas miał niezbędny sprzęt, bez którego nie mogłaby się odbyć ta zbiórka. A mowa oczywiście o rowerach. Na samym początku dostaliśmy od Kuby zadanie - na mapie musieliśmy zaznaczyć naszą trasę. Utrudnieniem było to, aby przebiegała ona po jak najmniej uczęszczanych drogach. 

Tymek chronił swoje koleżanki przed słońcem.
 Okazało się, że nasze propozycje pokrywały się z wytyczoną wcześniej trasą Kuby. Kiedy już byliśmy gotowi ruszyliśmy w drogę. Widoki, które mijaliśmy były przepiękne. Prawdziwy mazowiecki krajobraz. Po godzinie jazdy zrobiliśmy postój na małe co nie co.


Lekkie orzeźwienie było nam potrzebne, ponieważ słoneczna pogoda dawała się we znaki. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej w trasę. Aby umilić sobie podróż, musieliśmy zaśpiewać Irlandzkiego Żeglarza (ale nie tylko to :D)



Naszym celem był Żelechów, a konkretniej cmentarz, na którym został pochowany Józef Chełmoński. Gdy tam dotarliśmy udaliśmy się na grób malarza, aby zapalić znicz.



Nasz powrót do rowerów musieliśmy przemierzyć szybkim krokiem, ponieważ kilka kropel deszczu pokrzyżowały nam dalsze plany. Niestety kilka kropel zamieniło się w niezłą ulewę :D


Nas tez trochę zmoczyło :P


Ale nie zmieniło to faktu, że świetnie się bawiliśmy.

Kiedy przestało padać, zabraliśmy  nasze rowery i udaliśmy się w podróż powrotną. Jednak nie zajechaliśmy zbytnio daleko, ponieważ to co przeżyliśmy przed chwilą było tylko zapowiedzią. Czego? Tego domyślcie się sami :D W miejscowym sklepie znaleźliśmy schronienie. Tam spędziliśmy wspólnie godzinkę. A jaka to była regeneracja sił :P

Kiedy ponownie za chmur wyszło słońce ruszyliśmy dalej na naszych pojazdach. Podróż powrotna minęła spokojnie i szybko. Co do minuty dojechaliśmy pod harcówkę. Tam zawiązaliśmy krąg i rozeszliśmy się do domów.

Podsumowując: 
* żadnych strat w ludziach
* lekko podpieczone ramiona
* kilka ugryzień po komarach
* prawie słoneczna pogoda
* 29 km na liczniku
* ale najważniejsze to wspólne spędzone 4,5 godziny :D

Już planujemy kolejną wycieczkę rowerową. Cieszycie się? :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz