Obóz został już odespany, dlatego można uzupełnić naszą relację z trzech ostatnich dni :P
Piątek był naszym leśnym dniem. Przedpołudnie spędziliśmy na grze w sztandary oraz udaliśmy się na grę terenową zatytułowaną Drużyny Lwowskie. Podczas niej przenieśliśmy się do roku 1911. Poznaliśmy historię powstania drużyn we Lwowie. Mogliśmy się również bliżej przyjrzeć pierwszemu numerowi gazety harcerskiej - Skaut.
Po południu sprawdzaliśmy swoje siły w ugniataniu ciasta. Jak się okazało praca nadgarstka jest bardzo ważna. Dzisiejszy szef kuchni serwował podpłomyki. Najlepiej smakowały po wyjęciu z pieca. Po tych kulinarnych podbojach udaliśmy się na krótkie INO, podczas którego odnajdywaliśmy historie związane z B-P. Dla niektórych był to pierwszy kontakt z busolą. Powiem szczerze, że bardzo dobrze wszystkim poszło. Nikt się w lesie nie zgubił.
Wieczorem udaliśmy się do krainy muzyki. Mogliśmy sprawdzić swoją znajomość tekstów oraz melodii piosenek z bajek jak i również tych harcerskich.
Następny poranek dla niektórych był ciężką pobudką.
Po apelu mieliśmy chwilę na rozgrywki planszowe. Po nich mogliśmy sprawdzić swoją wiedzę w teleturnieju: Kocham Cię Polsko! Musieliśmy się zmierzyć z następującymi kategoriami:
Wiedza o Polsce, Znani Polacy, Kalambury, Głuchy Telefon, Kim ja jestem oraz Jedziemy do... Jednym z lepszych zawodników okazał się Szymon, który odpowiadał poprawnie na niedokończone pytania. Nie muszę wspominać, że zabawa była przednia :d
Po południu rozwijaliśmy nasze umiejętności kulinarne, ponieważ piekliśmy pizze. Wyrobienie odpowiedniej konsystencji ciasta, dobranie składników oraz niespalenie naszego wyrobu okazało się nie lada wyzwaniem.
Po upieczeniu nadszedł czas na degustację. Pierwsza zasada pieczenia pizzy w piecu brzmi: "Ciasto po wyjęciu jest gorące, dlatego należy na nie dmuchać" (tak jak na załączonym obrazku).
Wieczorem spotkaliśmy się na ognisku kończącym nasz drużynowy obóz. Razem pośpiewaliśmy, pobawiliśmy się, ale również powspominaliśmy nasze codzienne przygody. Trochę tego było.
Niedzielny poranek przyniósł ze sobą trochę smutku, trochę radości. Ciężko było się rozstawać z tak wspaniałym miejscem, jednak perspektywa zobaczenia stęsknionych rodziców, rodzeństwa, ukochanych zwierzaków była bardzo kusząca. Na apelu podziękowaniom nie była końca. Każdy z nas również dostał swój indywidualny dyplom.
Obóz harcerski w Gaju dobiegł końca. Wszystko co dobre szybko mija. Jednak wspomnienia z tego, co tutaj przeżyliśmy pozostaną z nami na długie lata.
Do pierwszej zbiórki w nowym roku harcerskim pozostało 11 dni. Czy to nie jest wspaniała wiadomość? :P