Tydzień po naszej zbiórce w szkole z okazji
Dnia Dziecka do naszej harcówki wpłynął list
od smutnego Jona, któremu zaginął jego ukochany pies - Odie.
W liście poprosił nas, abyśmy pomogli mu odnaleźć zwierzaka.
Jako pomocni harcerze udaliśmy się na poszukiwania. Po drodze spotkaliśmy kilka osób, które miały pewne przydatne informacje, ale żeby je dostać musieliśmy wykonać zadania. Na jednym z punktów uczyliśmy się węzłów. Szybko nabytą wiedzę wykorzystaliśmy w praktyce, ponieważ musieliśmy bezpiecznie przetransportować szklany kubek, tak aby się on nie rozbił.
Na innym puncie wykazywaliśmy się naszymi zdolnościami kulinarnymi, ponieważ robiliśmy lassange. Jaka była pyszna - mniamm. Podczas gry spotkaliśmy również Jonathana, który pokazał nam listy jakie ostatnio dostawał. Cały mankament polegał na tym, że były one zaszyfrowane i potrzebował specjalistów w tej dziedzinie. I oto pojawiliśmy się MY :d
Listy okazały się donosami w sprawie Alice. Czy to ona porwała Odiego? Nie mogliśmy wykluczyć tej ewentualności.
Musieliśmy również zmierzyć się z naszą sprawnością fizyczną. Pokonanie toru przeszkód w jednym gumiaku okazał się nie lada wyzwaniem. A gdy dodamy do tego jeszcze trafienie w butelkę to okazuje się rzecz niemożliwa :P Gdy zebraliśmy cztery pieczątki mogliśmy udać się do Pati, która miała (jak się okazało później) kluczowe informacje. Z busolą w ręku doszliśmy do miejsca gdzie znaleźliśmy klucze do drewutni. Czym prędzej się udaliśmy, ponieważ przypuszczaliśmy, ze tam znajduje się uwięziony Odie. Jednak w połowie drogi znaleźliśmy informacje, że nasz zagubiony sam się wyplątał z pułapki i wraca szczęśliwie do domu. Nasz radość nie znała granic. Na koniec, aby naszą energię wyzwolić zagraliśmy w ninję oraz zabójcę. Pati próbowała odnaleźć mordercę przez różdżkę czy jej się udało? Zapytajcie się jej sami.